Martwe Zło: Przebudzenie - Recenzja
Back To Blogs List
Martwe zło Przebudzenie: Oryginalność wśród zombiaków
To, że prostota może iść w parze z okropieństwem, udowadnia zaskakująco prosty restart "Martwe zło" z 2013 roku. Biorąc pod uwagę oryginalny humor filmów Sama Raimiego i ówczesne trendy w gatunku, ten gore horror z demonicznym ciałem stanowił niespodziankę. Choć nie był typowy w tamtym czasie, dzięki odważnemu podejściu i przyzwoitemu budżetowi, niezmiennie zmieniająca się natura gatunku może wyjaśnić, dlaczego nie od razu przekłada się to na kolejne "Martwe Zło" na dużym ekranie.
Martwe zło Przebudzenie: Zmartwychwstanie w erze horrorowych wznowień
Dziesięć lat później, gdy martwe franczyzy powracają z większą mocą niż kiedykolwiek wcześniej, "Martwe zło: Przebudzenie" jest nieuniknionym zmartwychwstaniem. Po niedawnych wznowieniach takich klasyków jak "Scream", "Hellraiser" i "Halloween", a przed premierą kolejnych "Egzorcysty", "The Thing" i "Piątku, trzynastego", film ten zyskuje na znaczeniu. Początkowo planowany jako produkcja dla HBO Max, ostatecznie doczekał się kinowej wersji, co okazało się mądrym posunięciem, biorąc pod uwagę sukces filmów grozy na dużym ekranie. W przeciwieństwie do wielu innych strumieniowych produkcji, "Martwe zło: Przebudzenie" ma autentyczny wygląd i atmosferę prawdziwego filmu. Irlandzki scenarzysta i reżyser, Lee Cronin, którego debiut filmowy "Dziura w ziemi" zdobył uznanie w 2019 roku, zrobił imponujący skok do gatunku studyjnego. Choć jego film może nie być tak przerażający jak poprzednie części, to stanowi solidne uderzenie.
Powrót do korzeni z odrobiną nowości
Martwe zło: Przebudzenie cały film zachowuje autentyczny duch poprzednich filmów, jednocześnie wprowadzając nowe elementy. Zadziwiające efekty specjalne, intensywne sekwencje gore i dobra dawka napięcia sprawiają, że film Cronina zyskuje własną tożsamość. Choć może nie dorównać ostatnim produkcjom z gatunku horroru, nadal wyróżnia się wśród zombie filmów. "Martwe zło: Przebudzenie" zapewnia swoim fanom mocne doznania i niezliczone chwile przerażenia.
Rodzinne zmagania w obliczu demonicznej inwazji
Podobnie jak w przypadku jego poprzedniego filmu i po raz pierwszy w serii "Martwe Zło", Cronin skupia się na rodzinie jako centralnym motywie. Beth (Lily Sullivan), siostra Ellie (Alyssa Sutherland) oraz trójka dzieci Ellie stają w obliczu trudności życiowych. Beth wyrusza w podróż, chcąc odwiedzić rodzinę i zmierzyć się z niechcianą ciążą, podczas gdy Ellie radzi sobie z niedawnym rozstaniem. Jednak problemy rodzinne szybko tracą na znaczeniu, gdy trzęsienie ziemi uwolnia przeklętą książkę, a rozpoczyna się brutalna walka o przetrwanie.
Hommage dla gatunku z odrobiną odmienności
Film "Martwe Zło" jest znany ze swojej ustalonej formuły, która posłużyła jako inspiracja dla zabawnej komedii Drew Goddarda "The Cabin in the Woods". Grupa młodych ludzi wyrusza do chaty w lesie, a tam doświadcza piekła. Cronin nawiązuje do tego zimnego otwarcia, ale potem cofa się w czasie i przenosi nas do mieszkalnego budynku, który wkrótce staje się przeklęty. To stanowi wyzwanie dla pisarza, który stara się stworzyć wiarygodne ograniczenia dla survival horroru. Ale dlaczego nie po prostu uciekają? Scenariusz dobrze to tłumaczy - budynek jest w złym stanie, a trzęsienie ziemi wpływa na windę i schody. Mimo to, w ekstremalnej sytuacji, gdzie nawet mama zamienia się w masochistycznego demona, zastanawiamy się, czy nie mogliby bardziej się postarać, by znaleźć wyjście.
Splatterowe wyżyny i utracone napięcie
Film wizualnie prezentuje się elegancko, ale w świecie taniego strumieniowego przesyłu treści nie udaje się Croninowi stworzyć wystarczającego klaustrofobicznego napięcia, które jest charakterystyczne dla tego typu konfiguracji. Choć film jest szalony i zabawny, nigdy nie zaprasza nas do krawędzi naszych krzeseł swoimi szalonymi scenami. Jest tu wystarczająco dużo cięć, odcięć i dekapitacji dla fanów gore, a przemoc bywa pomysłowo paskudna. Jednak czasami jest zbyt fantastyczna, aby rany wyglądały realistycznie. Podczas gdy poprzedni film bawił się tematem uzależnień, kontynuacja Cronina skupia się na macierzyństwie, a w pewnym sensie wydaje się przemawiać za pro-life. Jest to element wpisany niemal obowiązkowo, odzwierciedlając obecne trendy, ale nie używa tak ciężkich narzędzi jak wiele innych horrorów. Cronina bardziej interesuje, ile krwi może wylać w jednym filmie (ponad 1500 galonów). Sullivan i Sutherland oddają wiarygodne kreacje jako dobre i złe siostry, chociaż scenariusz wymaga od pierwszej z nich kilku dziwnych decyzji, takich jak para słuchawek w nagłych sytuacjach, które wydają się nieprawdopodobne nawet dla Meryl Streep.
Splatterowy horror z przyzwoitą dawką czaru
"Martwe zło: Przebudzenie" to przyzwoity splatterowy film, który ma wystarczająco dużo elementów, aby usprawiedliwić powrót serii, choć być może nie na tyle, by żądać znacznie więcej. Mimo wszystkich swoich wad, pozostawia nam niewiele do żucia. Znajdź najlepsze filmy dzięki stronie filmikino.pl.
Comments